Recenzja "Osobliwy dom pani Peregrine" Ransoma Riggsa

Chyba każdy z Was kiedyś kupił książkę ze względu na okładkę. Tak było i tym razem ze mną. „Osobliwym domem pani Peregrine” zainteresowałam się głównie ze względu na zawarte w nim ilustracje (zarówno w środku jak i na zewnątrz). Wiele razy na instagramie pojawiały się ich zdjęcia i po prostu mnie zaintrygowały. Sugerowałam się też wydawnictwem ( w końcu to Media Rodzina, skąd wyszedł Harry Potter, jedna z najlepszych serii tych czasów). Szczerze mówiąc, odrobinę się rozczarowałam.



Dziadek Jacoba opowiadał mu na dobranoc różne historie ze swojego życia. Przedstawiały one życie w sierocińcu na walijskiej wyspie na te wojny. Nierzadko można było w nich spotkać potwory i inne monstra. Pewnego dnia, gdy Jacob jest już nastolatkiem, jego dziadek umiera w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach. Młody chłopak, związany emocjonalnie z dziadkiem pragnie poznać prawdę, przez co wyrusza na poszukiwania. 


Kiedyś marzyłem o ucieczce przed zwykłym życiem, ale tak naprawdę moje życie nigdy nie było zwyczajne. Po prostu nie zauważałem jego niezwykłości.


Już po rzuceniu okiem na okładkę byłam nieco poruszona. A że jestem osobą dociekliwą, od razu chciałam wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi, dowiedzieć się, jaka była historia tych zdjęć i bohaterów książki przedstawionych na nich. Powoli zagłębiałam się w tą opowieść, na początku wydawała mi się dość zwyczajna. Gdy Jacob opowiadał o dzieciach ze zdjęć, nie zrobiło to na mnie piorunującego wrażenia, w tej kwestii spodziewałam się bardziej niezwykłego wyjaśnienia. Gdzieś za połową akcja zaczęła nabierać tempa i w końcu mogłam poczuć oczekiwany dreszczyk grozy. Całość dopełniały niezwykłe fotografie, na które się natykałam co kilkanaście stron. To one stworzyły tą tajemniczą aurę powieści. Owszem, zrobiły na mnie wrażenie, podobnie jak na innych czytelnikach. Dzięki nim powieść jest niezwykła i wydaje się być bardziej trzymająca w napięciu niż jest.



Kiedy ktoś nie wpuszcza Cię do środka, w końcu przestajesz pukać do drzwi. 


Książka składa się z 11 rozdziałów, które są dość długie. Ma niecałe 400 stron, lecz wbrew pozorom nie jest jakimś opasłym tomiskiem. Około 50 z nich to zdjęcia, rozdziały i parę pustych stron przed nimi. Powieść jest napisana z perspektywy Jacoba. Posługuje się on prostym językiem, nie stosuje zbyt wielu opisów, przez co akcja jest dość wartka.

Wiele rzeczy mi się tutaj podobało (zdjęcia, większość wydarzeń, bohaterowie, których nie spotkamy w codziennym świecie), a równie dużo rzeczy przemawia na niekorzyść książki (mogłaby być bardziej niezwykła i tajemnicza, a nie tylko w niektórych momentach). Postaci przedstawione w niej zachwycają swoją oryginalnością, niezwykłością. 


Druga część jest dostępna w księgarniach, nazywa się „Miasto cieni”, a trzecia część pod tytułem „Biblioteka dusz” trafi do sklepów w październiku. Ekranizacja pierwszej części trylogii wejdzie do polskich kin już 7 października.



„Osobliwy dom pani Peregrine” trudno zaliczyć do jakiegoś gatunku. Jedni uważają, że to thriller, inni, że fantasy, a jeszcze inni, że Young Adult. Tak naprawdę zawiera w sobie część z każdego wyżej wymienionego gatunku. Najbardziej przypomina literaturę młodzieżową, chociaż nie taką, jaką są powieści Kiery Cass, Tahereh Mafi, czy Lauren Oliver. 


Czy warto? Raczej tak. W „Domu pani Peregrine” nie doszukałam się jakiegoś głębokiego przesłania ani nic w tym rodzaju. Ogólnie rzecz biorąc, książka zrobiła na mnie wrażenie, jednak nieco inne, niż się spodziewałam. Myślałam, że będzie to zapierający dech w piersiach thriller, od którego trudno się oderwać. Jeśli ktoś z Was liczy na właśnie taką książkę, to lepiej przeczytajcie coś mocniejszego, żeby się nie rozczarować. Chociaż dla ludzi szukających lekkiej fantastyki z odrobiną dreszczyku – ta książka jest jak najbardziej dla Was.




Moja ocena: 7/10
Liczba stron: 390
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska
Wydawnictwo: Media Rodzina
Tytuł oryginału: Miss Peregrine's home for peculiar children
Data wydania: 7 listopada 2012



8 komentarzy :

  1. Niedawno przeczytałam tą książkę, podobnie jak ty spodziewałam się czegoś innego. Miałam niedosyt w związku z tą pozycją. Zdjęcia były jej wielkim plusem i dzięki nim czytało się przyjemniej. Przeszkadzały mi trochę opisy i to, że akcja zaczęła się praktycznie dopiero pod koniec. Mimo to czekam na ekranizację i na pewno sięgnę po następne tomy. Zapraszam do siebie/ Dina za-ksiazkowane.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety jeszcze nie czytałam tej książki, ale mam nadzieję, że sięgnę po nią jeszcze przed premierą filmu ;)

    Dagmara z jetblackbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam, ale z chęcią bym po nią sięgnęła, choćby tylko po to, żeby się przekonać (nigdy nie czytałam podobnych powieści) :)

    FioletowaKanapa

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę szybko nadrobić zaległości i przeczytać tę książkę!

    Zapraszam do mnie! www.bookmoment.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam tej książki i, mimo pozytywnych opinii, jak na razie nie zamierzam po nią sięgać. Nie mój typ, nie mój gatunek :) Mimo to obejrzę film, głównie ze względu na Evę Green, która gra główną rolę i która jest fenomenalną aktorką ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam tom pierwszy A obecnie czytam tom drugi równie wciągający jak pierwszy :-)

    OdpowiedzUsuń

Basiek czyta © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka