Czytał ktoś z Was
powieść pt. „Na końcu tęczy?” Jeśli tak, to musicie
wiedzieć, że jest to stary tytuł książki „Love Rosie”, na
podstawie której jest nakręcony film. Ale o tym zaraz. Chcecie
poznać moją opinię na jej temat? Zapraszam do przeczytania. :)
Książka ta
opowiada historię dwojga przyjaciół, znających się od
dzieciństwa, Alexa Stewarta oraz Rosie Dunne. Kiedy jednak jedno z
nich wyjeżdża, ich życie przestaje być takie proste, jak by się
mogło wydawać. Oboje wkraczają w dorosłe życie pełne problemów.
Każde z nich ma swoje wzloty i upadki, jednak wciąż utrzymują
kontakt i nie zapominają o sobie, chociaż mieszkają bardzo daleko
od siebie.
„Love Rosie to
wzruszająca opowieść o przyjaźni i miłości” jest napisane na
okładce. Jednak tam powinna być jeszcze wzmianka o dorastaniu, w
końcu akcja toczy się odkąd Rosie i Alex byli mali, a kończy po
kilkudziesięciu latach…
Autorka miała
bardzo dobry pomysł na książkę, dość niecodzienny. Jest ona
zbiorem listów, maili, rozmów na czacie i pocztówek. Na początku
trochę się nie mogłam przyzwyczaić i myślałam, ze to jest jakiś
epilog, ale później się okazało, że całość jest napisana
takim stylem.
To nie takie proste,
gdy rany próbuje wyleczyć ta sama osoba, która je zadała.
Kilka sytuacji było
przesadzonych i w chwili, gdy się wydawało że wszystko będzie
dobrze, nagle pojawiała się trudność. I to nie raz, ale więcej.
Niektóre zdarzenia i miejsca były też irracjonalne dla większości
(pewien hotel w którym pracowała Rosie – dla wtajemniczonych).
Jednak wydaje mi się, że one miały na celu nadawać większego
dramatyzmu wydarzeniom. Momentami przypominała mi „Jeden dzień”,
mimo że raczej nie była do niej podobna.
Ta książka jest
jedną z piękniejszych, które czytałam. Opowiada o najważniejszych
w życiu wartościach i o tym, jak trudno o nie czasem zadbać. Nie
jest żadnym poradnikiem, autorka nie podaje odpowiedzi na pytanie
jak być szczęśliwym. Na to pytanie trzeba sobie odpowiedzieć
samemu.
„Love Rosie”
jest lekką książką do przeczytania w wolnej chwili. Momentami
wzrusza, czasem też wywołuje uśmiech na twarzy. Nadaje się dla
kobiet w każdym wieku a zwłaszcza dla wielbicielek literatury
kobiecej. Mężczyzn może jednak znudzić ciągłe czytanie o
uczuciach, więc wkrótce pewnie zaproponuję Wam inną pozycję
godną przeczytania ;) Jeśli nawet widzieliście film nie
przeczytawszy książki (jak ja, to był błąd :/ ) to i tak polecam
ją przeczytać, choćby dlatego, żeby poznać bardziej rozbudowaną
historię i zauważyć różnice między jednym a drugim.
Moja ocena: 8/10
Liczba stron: 512
Liczba stron: 512
Tłumaczenie: Joanna Grabarek
Tytuł
oryginału: When Rainbows End
Data
wydania: 3 grudnia 2014
Czytałam Love, Rosie i gdyby nie to, że jest zbiorem listów, maili etc., bardzo polubiłabym tę historię. Jednak nie lubie tej formy, co automatycznie równa się temu, że książkę odebrałam tak, a nie inaczej... A szkoda. :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Natalia z natalie-and-books.blogspot.com/
No trudno, może jakby była napisana inaczej, trafiłaby do większej liczby osób. Może jeszcze kiedyś do niej wrócisz i Ci się spodoba.. ;)
UsuńCzytałam "Love Rosie" dokładnie rok temu i niestety muszę zgodzić się z moją Przedmówczynią. Mnie też nie przekonała forma książki- zbiór listów i maili to coś, co mnie wręcz męczy. Mimo to sama tematyka, historia, fabuła i bohaterowie bardzo na plus :)
OdpowiedzUsuńA co do filmu- jest genialny! Lily Collins niepowtarzalna jako Rosie i świetny Sam Claflin :) Oczywiście nie można zapomnieć o Christianie Cooke, który Grega wykreował genialnie, przez cały seans śmiałyśmy się z koleżanką głównie z niego :D
Co teraz czytasz, jeśli mogę zapytać? :)
Jejku, przepraszam, że tak późno :< Teraz czytam Wnuczkę do orzechów Musierowicz :) co do Love Rosie - wydaje mi się, że ludzie preferują książki napisane normalnie, chociaż i tak myślę, że był to fajny pomysł na książkę. Zgadzam się z Tobą, że film był genialny, chcę go niedługo obejrzeć jeszcze raz :D
UsuńUwielbiam książki Cecelii Ahern, ale tej jeszcze nie czytałam. Mam nadzieję, że już niedługo uda mi się z nią zapoznać. Niestety obejrzałam już film, czego nie lubię robić, przed przeczytaniem książki, więc mam nadzieję, że do tej pory zdążę zapomnieć połowę. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jeżeli film jest już za Tobą, to książka nie będzie raczej tak zachwycająca jak powinna być, jednak mimo to serdecznie polecam :)
Usuń"Love Rosie" to książka za którą od prawie roku nie mogę się zabrać, ale Twoja recenzja mnie naprawdę zachęciła do zabrania się za nią w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! :) czytaj i daj znać jakie masz odczucia po lekturze ;)
Usuń